Opublikowany przez: Kasia P. 2016-06-03 12:07:49
Autor zdjęcia/źródło: ©alexraths/Depositphotos.com
W Polsce na amniopunkcji nadal ciąży piętno badania niebezpiecznego, mogącego prowadzić do powikłań. Ryzyko to jest jednak znikome. Dlatego zamiast straszyć, skupmy się na tym, że takie badanie pozwala lepiej przygotować się na narodzin noworodka, który przez swoją chorobę może potrzebować troskliwszej opieki.
Amniopunkcja daje czas na przygotowania do narodzin dziecka
Amniopunkcja jest badaniem diagnostycznym. Za jej pomocą weryfikuje się zazwyczaj wyniki przesiewowych badań prenatalnych, np. testu PAPP-A. Amniopunkcja może potwierdzić lub wykluczyć zespół Downa, Edwardsa, czy zespół Patau, Dystrofię mięśniową Duchenne’a albo wady cewy nerwowej. Zakres nieprawidłowości, które potrafi zdiagnozować to badanie jest bardzo szeroki. Wykrycie choroby jeszcze w czasie ciąży daje rodzicom i lekarzom czas na przygotowania: wybór odpowiedniego ośrodka, w którym dziecko przyjdzie na świat, podjęcie decyzji o tym kiedy i jak będzie wyglądał poród i wreszcie, zaplanowanie dalszego leczenia noworodka.
W 97% badania prenatalne nie wykrywają jednak niczego złego. Jeżeli nawet badania przesiewowe wskażą podwyższone ryzyko, amniopunkcja często tego nie potwierdza i dziecko ostatecznie rodzi się zdrowe. Dla lekarzy oraz przyszłych rodziców jest to bardzo dobra wiadomość, bo oznacza, że maluch z dużym prawdopodobieństwem urodzi się całkowicie zdrowy. Oprócz informacji o stanie dziecka amniopunkcja daje więc coś równie cennego – szansę na spokojną ciążę.
Amniopunkcja – skąd to negatywne nastawienie
Wiele kobiet już na samo określenie„ inwazyjny” dostaje gęsiej skórki, a przecież tak mówi się właśnie o amniopunkcji. Sam opis przebiegu badania też nie budzi pozytywnych skojarzeń. Polega bowiem na nakłuciu powłok brzusznych i pęcherza płodowego igłą i pobraniu do strzykawki ok. 20 mililitrów płynu owodniowego. Dlaczego akurat płynu? Bo w nim zawieszone są komórki płodu pochodzące ze złuszczonego naskórka, dróg moczowych, układu oddechowego i pokarmowego.
Z nich pozyskuje się potem DNA, które jest badane pod kątem wad wrodzonych. Kobiety obawiają się więc nie tylko ryzyka komplikacji, ale też bólu w trakcie samego badania. Warto jednak pamiętać, że przed przystąpieniem do pobierania próbki ciężarna jest miejscowo znieczulana, przez co amniopunkcja nie wiąże się ze szczególnym dyskomfortem czy bólem. Dla wielu kobiet jest on nie większy niż podczas pobierania krwi do standardowej morfologii.
Amniopunkcja – czy jest bezpieczna
Można śmiało powiedzieć, że korzyści płynące z amniopunkcji przeważają nad ryzykiem powikłań – wynosi ono 0,5 – 1%. To naprawdę niewiele. Trzeba też mieć świadomość, że o losie ciąży decyduje w rzeczywistości nie badanie, a sama natura. Jeśli dziecko jest obciążone poważną wadą rozwojową, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie uda mu się doczekać porodu.
Ośrodki realizujące amniopunkcję dokładają wszelkich starań, aby była ona całkowicie bezpieczne dla matki i płodu. Wykonują ją lekarze mający odpowiednie przygotowanie merytoryczne i praktyczne. Przebieg badania jest też od początku do końca monitorowany za pomocą aparatu do USG. Przed wyborem placówki medycznej, w której badanie zostanie przeprowadzone, dobrze jest się zapoznać ze statystykami dotyczącymi liczby ciąż powikłanych w wyniku amniopunkcji. Taki rejestr powinna prowadzić każda tego typu placówka.
Czasem jednak i te argumenty nie przekonują kobiety do wykonania amniopunkcji.
W takim przypadku ma ona jeszcze jedno, pośrednie rozwiązanie – test NIFTY. Choć jest to badanie wyłącznie przesiewowe i nie można go traktować jako alternatywy dla amniopunkcji, to na jego podstawie lekarz może zrezygnować ze skierowania pacjentki na pobranie płynu owodniowego lub stwierdzić, że jest ono konieczna.
Amniopunkcja – badanie o niejednym zastosowaniu
Płyn owodniowy pobrany podczas amniopunkcji można przebadać również w kierunku biologicznego ojcostwa. Daje to możliwość uporządkowania najważniejszych rodzinnych spraw zanim jeszcze dziecko pojawi się na świecie. Z ustalenia ojcostwa przy okazji badań prenatalnych korzystają najczęściej ci rodzice, którzy nie mogą sobie pozwolić na testy na ojcostwo z krwi (są one u nas jeszcze dość drogie). Badanie z płynu owodniowego pozwala ustalić ojcostwo z równie wysokim prawdopodobieństwem, jak badanie z wymazu z policzka, wykonane już po porodzie.
Tekst powstał we współpracy z portalem www.badaniaprenatalne.pl
Zdjęcie: ©alexraths/Depositphotos.com
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
37.8.*.* 2018.03.29 14:13
jarekp31, zaglądasz tu jeszcze? Jesli możesz to błagam napisz mi czy mieliści jeszcze inne podstawy do amnio poza wynikami krwi, np długość kości, przexierność karkowa, obecność noska?
jarekp31 2017.03.27 13:55
PAPPA i NIFTY o mało nie doprowadziły nas do wariacji. Wspomnę, że mamy po 40 lat. To trzecia ciąża. Mamy dwie zdrowe córki. I nagle piękna wiadomość. Rodzina się powiększy. Wszystko było cudownie dopóki żona nie zadzwoniła i poinformowała mnie, że test PAPPA na, który skierował ją lekarz prowadzący wyszedł nieprawidłowo 1:64 trisomia 21. Mocno się zaniepokoiłem, w tym samym dniu zrobiliśmy Nifty. Wynik przyszedł jeszcze gorszy Nieprawidłowy ryzyko 1:2 trisomia 21. W tym samym dniu żona poddała się amniopunkcji. Czekaliśmy ponad 2 tygodnie. Wynik kariotyp prawidłowy, żeński. Nie można opisać tego co przez ten czas przeszliśmy. Ja nie będę już taki sam, żona pewnie też. Piszę to żeby podtrzymać na duchu wszystkich, którzy przechodzą podobne piekło. Te wyniki - PAPPA i NIFTY to przede wszystkim testy. Nie martwcie się wszystko może być dobrze. Pozdrawiam. J.P
Patrycja Sobolewska 2016.06.06 12:06
czytamy :)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.